PATOGEN- nowości

sobota, 12 stycznia 2013

Otaczają mnie lemingi

Czuję się jak w jakimś horrorze o zombie. Otaczają mnie bezmózgie istoty, które na względzie mają jedynie siebie. Żyją tu i teraz. Nie potrafią przewidzieć konsekwencji swoich czynów, nie potrafią ocenić sytuacji. Opierają się jedynie na opinii innych i tkwią w śmiertelnym mainstreamie. 

Leming:
1. gryzoń z rodziny chomikowatych zamieszkujący tundrę Europy, Azji oraz Ameryki Północnej. Charakterystyczną cechą tych małych ssaków jest migracja
w celu zapewnienia sobie większej przestrzeni życiowej. Migrując, zwierzęta te niejednokrotnie ulegają masowej śmierci. Spowodowane jest to tym, że podczas marszu nie kalkulują ryzyka z jakim wiążę się pokonanie danej przeszkody. Ślepo brną przed siebie ufając, że stado nie może się mylić.
2. Określenie człowieka, który bez zastanowienia przyjmuje wszystko,
co mainstream mu serwuje.
Zakłada nieomylność masowych środków przekazu i bezmyślnie kopiuje dane przezeń informacje. Przeważnie jest kosmopolitą, a jedyne co go interesuje to własna kieszeń.

Obudziłem się o 7:30, nie wiem dlaczego budzik nie zadzwonił tak, jak powinien czyli o 7:00.
Trudno, najwyżej się spóźnię. Czym prędzej wychodzę z domu i idę na tramwaj. Na ulicy szybko zakładam czapkę(oczywiście w barwach Legii), bo o dziwo w styczniu jest mróz, a z racji
na przewlekłe zapalenie zatok nie mogę sobie pozwolić na złapanie przeziębienia. Na transport czeka kilkanaście osób. Większość z słuchawkami na głowie. Oczywiście, nie ma nic złego w słuchaniu muzyki w drodze do pracy, czy szkoły, ale mogę się założyć, że ci ludzie nie potrafią wytrzymać dłuższej chwili sami ze sobą, a słuchawki służą im do zagłuszenia siebie. Na przystanku plakat heyah
z leninem dzierżącym sztandar rewolucji, podobno cenowej. Ochoczo naklejam mu na czoło naszą vlepkę. Kilka osób to zauważyło(ciekawe jak skoro cały czas oglądają swoje buty i z jakiegoś powodu nie podnoszą wzroku) i pokiwało głową wyrażając swoją dezaprobatę. 
Podjeżdżają trzy tramwaje na raz. Nie wiedzieć czemu wszyscy chcą zmieścić się do tego pierwszego, pomimo tego, że jadą w to samo miejsce, tą samą trasą. Ja idę to ostatniego. Jest tyle wolnego miejsca, że mogę usiąść. W centrum dosiada się sporo osób i niektórzy muszą stać. Gdy ustępuję miejsca kobiecie(ciągle mam na głowie czapkę) połowa tramwaju ma minę w stylu: „Jak to, ten kibol ustąpił komuś miejsca? Przecież w wyborczej piszą, że to chamy.” Po chwili wracają do lektury Newsweeka, Metra i książek Paulo Coelho.

Wchodząc do szkoły wita mnie plakat z owsiakiem zachęcającym do wypchania mu kieszeni gotówką podczas kolejnego finału wośp. Swoją drogą, ciekawe ile osób w tym roku nabierze się
na „dobroczynność” w wydaniu „róbta, co chceta”. 
Na rosyjskim mamy wykład o herbacie (też się zastanawiałem z jakiej paki). Z lekcji, prócz oznaczeń na pudełkach herbaty, które informują kupującego o tym, z jakich liści jest robiony susz, zapamiętałem to, że w Polsce nie ma białej herbaty, bo jest za droga i same elity ją popijają. Oczywiście cała grupa przyjęła to bez chwili namysłu i skrzętnie zapisała w swoich notatnikach każde słowo profesorki.
Ja stanąłem w obronie Polskich sklepów oraz konsumentów i powiedziałem, że biała herbata jest ogólnie dostępna, a co więcej chętnie spożywana w Polskich domach. (Niby nic wielkiego,
ale już zwalczenie pewnego stereotypu.)
Koniec rosyjskiego, idę do bufetu coś zjeść. W środku trochę ludzi i znowu część w słuchawkach
na uszach(albo nie mają kumpli, albo nie mają z nimi o czym pogadać), część wpatrzona w smartphone
z odpalonym facebookiem, część powtarza sobie coś przed lekcją (bo nie ma lepszego miejsca
niż bufet, nie?). Stojąc w kolejce usłyszałem rozmowę dziewczyny z chłopakiem: 
„Dziewczyna: -Podobno kibice byli w Częstochowie.
Chłopak: -Tak?
Dz: -Tak. Przemawiał do nich jakiś ksiądz, a oni odpalili race i powyklinali na państwo.
Ch: -(głupi śmiech)
Dz: -no ale żeby przeklinać? Podobno potem się pobili.”
Oczywiście cały ten dialog dotyczył V Pielgrzymki Kibiców na Jasną Górę. Nie oglądam telewizji,
ale z tego co się orientuje takie właśnie przesłanie niósł ze sobą reportaż puszczony w jednej z telewizji w głównym wydaniu wiadomości.

Wracam do domu. W tramwaju Rumunka z dzieciakiem na rękach żebrze o kasę. Ludzie ochoczo wrzucają drobniaki do kubeczka z Coffee Heaven. Ile by nie zebrała i tak wszystko odda Donowi,
który następnego dnia znowu wyśle ją na żebranie uliczne. Wyglądam przez okno. 2 policjantki spisują chłopaka w szaliku Legii. Dobrze, że jest tyle policji na ulicach i zatrzymują tych wszystkich kiboli. Dzięki nim mogę czuć się bezpiecznie. 
Wychodząc z tramwaju spotykam się kolegą. Zamieniamy parę słów, ustawiamy się na sobotni mecz przy Obrońców Tobruku. 

Wchodzę do mieszkania. Włączam dubstep i chwilę cziluję. Sprawdzam, czy to, co powiedziała babka na rosyjskim jest prawdą. Była w błędzie. Herbatę oznacza się w inny sposób niż powiedziała.
Jak mogła się pomylić? Przecież swoją wiedzę oparła na artykule z wyborczej. Sprawdzam też,
czy mam w domu białą herbatę. Okazuje się, że mam i to trzy różne rodzaje. Wieczorem włączam kompa. Od razu zalewa mnie mnóstwo informacji o tym, że prezedentę ściął wąsa, że dzięki temu Polska stałą się już w 100% zachodnim krajem, że Bronkę wygląda dużo lepiej. Dzięki za info!
Ale żadnej sensownej informacji w tym całym bełkocie jakoś nie widać. 

I niby to tylko jeden dzień, nieco ponad 14 godzin. A człowiek ciągle jest zalewany kłamstwami
lub półprawdą. Regularnie się nas otumania. Szczęśliwi ci, którzy potrafią się do tego sensownie odnieść. Większość jednak nie potrafi, ślepią wierząc temu co przeczytają w gw, usłyszą i zobaczą
w TVN.
Co z nimi? Idą jak te lemingi nie potrafiąc kalkulować niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą mainstream. Aż w końcu dojdą nad urwisko i razem z całym stadem zginą spadając w morskie fale.

Atanazy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz