PATOGEN- nowości

środa, 26 września 2012

Bóg Ojciec

„Credo in Deum Patrem omnipotentem, Creatorem ceali et terre..” 
Wszyscy codziennie powtarzamy te słowa w modlitwie. Czy jednak zdajemy sobie sprawę z tego jaki mamy obraz Boga?
Każdy z nas ma przed sobą nieco inny obraz Boga Ojca. Znakomita większość myśląc o Ojcu wręcz automatycznie wyobraża sobie kogoś na podobieństwo swojego ziemskiego taty. 

Jednak co gdy z różnych przyczyn wychowaliśmy się bez taty albo w rodzinie gdzie ojciec nie był najlepszym przykładem? Niestety wiele osób po takich doświadczeniach odrzuca wiarę w Boga, ponieważ nie są w stanie połączyć własnych doświadczeń 
z zaufaniem do Ojca w Niebie. Nie są w stanie wierzyć, że Ojciec może być bezgranicznie miłosierny, bezgranicznie kochający, bezgranicznie ufający. 

Jest też pewna grupa osób, które pomimo negatywnych doświadczeń są w stanie zaufać Mu. Jednak bez ich własnej pracy, ogromnej łaski i niezliczonych wewnętrznych przemian nie byliby w stanie zmienić swojego podejścia. Ciekawe przykłady duchowych zmian są przedstawione w książkach „Dzikie serce” Johna Eldredga oraz „Chata” Williama Paula Younga.
W tej pierwszej, która opowiada o tym jak stać się mężczyzną, autor będący zarazem głównym bohaterem zaczyna widzieć właściwy obraz Boga stopniowo, gdy sam staje się ojcem. Jednocześnie podkreśla ogromną rolę swojej żony w uporządkowaniu relacji. 

W „Chacie” bohater przeżywa przemianę w jeden weekend. Sytuacja jest dość niesamowita, bowiem bohater odwiedza Niebo. Trafia do niego zasypiając z wycieńczenia w chacie, w której kilka lat wcześniej została zamordowana jego najmłodsza córka. 
Do samej chaty postanawia pojechać po otrzymaniu zaproszenia od osoby, która podpisała się Tata. Główny bohater miał fatalne relacje ze swoim ojcem i w pierwszej chwili pomyślał, że jest to bardzo niesmaczny żart. Jedna po jakimś czasie zaczyna łączyć niespodziewany list, niezwykły podpis i sposób w jaki jego żona mówi o Bogu. A jak mówi? Tato. Po obudzeniu się chata zupełnie się zmienia. Jednak najbardziej zadziwiające jest to jak bohaterowi ukazał się Bóg Ojciec. Nie jako siwy starzec, nie jako silny mężczyzna w średnim wieku, nawet nie jako młodzieniec. Bohater widział Boga jako kobietę. Gdy pod koniec weekendu zapytał się dlaczego tak właśnie Bóg Ojciec mu się ukazał. Stwórca odpowiedział, że gdyby zobaczył go jako mężczyznę czas, który spędził 
z nim byłby zmarnowany. 

Jednak co zrobić jeśli nie mamy jeszcze żony i własnych dzieci lub jeszcze nie odwiedziliśmy Nieba na weekend a mamy kryzys wiary i obraz Boga Ojca nam się rozmywa? Spróbować „porównać” Boga do naszego najlepszego przyjaciela. Dlatego, że Bóg jest naszym najlepszym przyjacielem. Pomimo tego, że często się od niego odwracamy, niekiedy nawet go obrażamy on ciągle pokłada w nas nadzieję i zawsze cieszy się z naszego powrotu. Co więcej nigdy się nie znudzi naszymi opowiadaniami i zawsze jest gotów na wysłuchać. Czyż nie jest to najlepszy przyjaciel? 

Dopiero gdy uświadomimy to sobie możemy zacząć konfrontować obraz naszego ojca i Boga Ojca. Wtedy z relacji ja- Stwórca zostaną wyrzucone wszystkie błędne obrazy oraz sprawy, które przysłoniły nam właściwy widok. Po jakimś czasie, jak to już bywa w ludzkich relacjach, zaczniemy bezgranicznie ufać. Najpierw jednak musimy tego naprawdę chcieć. Wiem, że może to być trudne jednak po wcześniejszych przygotowaniach dużo łatwiejsze niż może nam się wydawać. 

Tak więc możemy wyróżnić trzy etapy w budowaniu właściwego obrazu Boga Ojca. 

Pierwszy: etap wyjściowy, w którym mamy błędny obraz Boga. Przysłonięty trudnymi doświadczeniami z naszych własnych relacji z ojcem tu na ziemi.
Drugi: początek przemian. Na tym etapie zaczynamy szukać właściwego obrazu oraz konfrontować ze sobą różne poznane obrazy. 

Trzeci: etap końcowy, który jest właściwie początkiem nowej drogi. Jest to moment, w którym zaczynamy budować właściwą, zdrową relację z Bogiem Ojcem. 

Musimy zadać sobie pytanie na jakim etapie jestem? I czy chcę iść dalej?

Atanazy

sobota, 22 września 2012

Narodowe Siły Zrojne

Narodowe Siły Zbrojne to największa po AK i Batalionach Chłopskich formacja wojskowa Polski Podziemnej działająca podczas II wojny światowej i w okresie powojennym. 

W 1942 Związek Walki Zbrojnej przemianowano na Armię Krajową, której zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza podjęła akcję scalania podziemia wojskowego. Na czele AK stanął Komendant Główny gen. Stefan Grot-Rowiecki, mający do pomocy szefa sztabu płk. Janusza Albrechta, a po jego tragicznej śmierci – gen. Tadeusza Pełczyńskiego. Pierwszym zadaniem AK było łączenie różnorodnych organizacji wojskowych w jednolity system podziemnej armii. W toku akcji scaleniowej wcielono do AK m.in. Obóz Polski Walczącej, Tajną Armię Polską, Związek Czynu Zbrojnego, Tajną Organizację Wojskową i wiele innych. Autonomię otrzymały Bataliony Chłopskie i NSZ. Narodowe Siły Zbrojne, w skład których weszła Narodowa Organizacja Wojskowa, Grupa Szańca i Związek Jaszczurzy, według różnych źródeł liczyły ok. 100 tys. żołnierzy. Zwierzchnictwo nad NSZ objął przewodniczący Tymczasowej Narodowej Rady Politycznej – Zbigniew Stypułkowski. 

Jakkolwiek geneza powstania formacji jest ciekawa, nie chcę żebyście czytali o niej na blogu. Dlaczego? A dlatego, że trzeba 
od siebie wymagać i samemu poszperać, poszukać w bibliotekach lub w internecie, albo (co jest najlepszą opcją) wybrać się 
na dzisiejszy Marsz i „dotknąć” historii. Jest to okazja by oddać hołd nieugiętym Żołnierzom i poczuć wspaniałą atmosferę, 
której dostarczają nam wszystkie patriotyczne wydarzenia. Osobiście bardzo liczę na chwilę rozmowy z Kombatantami, 
którzy naocznie widzieli wojnę i cierpieli prześladowania z rąk komunistów. Uroczystość organizuje stowarzyszenie 
Marsz Niepodległości, wszystko to pod honorowym patronatem Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. 

Maszeruj z nami!


Maksymilian

środa, 19 września 2012

Codzienny nasz trud Tobie kochana Ojczyzno

„Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka. Bo im szersza strona mego ducha żyje życiem zbiorowym narodu, tym jest mi ono droższe, tym większą ma ono dla mnie cenę i tym silniejszą czuję potrzebę dbania o jego całość i rozwój.”
Chyba najbardziej znane słowa Romana Dmowskiego interpretować można na wiele sposobów. Chciałbym zwrócić uwagę na jeden, dla mnie szczególny aspekt tych zdań.

Do czego sprowadzają się obowiązki Polaka? Do pamiętania o rocznicach? Do wywieszania flagi narodowej w święta państwowe? Do pójścia na Mszę Świętą za Ojczyznę? To jest dopiero początek, baza z której wychodzimy, konar drzewa, które ma wiele gałęzi.

Na chwałę i dobro naszej Ojczyzny pracujemy codziennie. Każdego dnia tworzymy Wielką Polskę. To od nas zależy jak ona będzie wyglądać. Dlatego tak ważna jest sumienność , bezkompromisowość, wytrwałość i regularność w naszych działaniach i dążeniach.

Przedstawiciele Polskiego pozytywizmu mieli wiele racji w tak mocnym akcentowaniu rzetelnej pracy u podstaw. W naszych czasach ta praca też jest niezmiernie ważna. I na dodatek trudniejsza. Pozytywiści mieli do zapisania czystą kartkę. My musimy najpierw wymazać naleciałości i dopiero potem napisać wszystko od nowa. Przed nami podwójna praca. Właśnie dlatego tak ważna jest wytrwałość i bezkompromisowość.

Nie podołamy temu zadaniu bez rozwijania się na wielu płaszczyznach. Intelektualnej, duchowej, społecznej również fizycznej. 
Jak możemy przekonać kogoś do wartości jaką jest dobro naszej Ojczyzny bez umiejętności uargumentowania naszych poglądów 
i ich logicznego przedstawienia? Jak możemy mówić o powiązaniu tradycji Kościoła Katolickiego z tradycją Polską, skoro w ogóle nie orientujemy się i nie identyfikujemy z tą pierwszą? Jak możemy mówić o budowaniu więzi narodowej mając resztę społeczeństwa w głębokim poważaniu i nie znając jego potrzeb? Wreszcie jak możemy czynić codzienne postępy w budowaniu chwały naszej Ojczyzny nie potrafiąc zadbać o własny rozwój i umiejętność wyrzeczenia się wygód w imię wyższych wartości? Odmówić sobie kilku posiłków żeby móc kupić plakaty, ograniczyć sen żeby rozwiesić te plakaty, nie zniechęcać się po tym 
jak następnego dnia zostaną zerwane i całą pracę trzeba będzie wykonać od nowa?

Każdy nawet z pozoru błahy czyn może być cegłą. Słowo, postawa, pamiętanie o stosowaniu poprawnej polszczyzny (oczywiście wszyscy popełniamy błędy ale wszyscy też powinniśmy starać się je naprawić), status na facebook’u, notka czy zdjęcie z krótkim komentarzem. Jak wiele osób korzysta z tego portalu społecznościowego, jak wiele czasu na nim spędza. To jest trochę 
jak zdobywanie oblodzonej góry. Małymi krokami na sam szczyt.

Ale jak zacząć? Wyznaczać sobie cele. Zarówno długoterminowe jak i te, które możemy wykonać w ciągu jednego dnia. 
Po wyznaczonym czasie jak najbardziej obiektywnie ocenić to co zrobiliśmy. Cały czas pamiętać, że to Ojczyzna i jej dobro powinno być dla nas najważniejsze. A przede wszystkim działać. Nie odkładać sobie na jutro, bo jutro też będzie jutro. Mam nadzieję, 
że wiecie o co chodzi. Ważne jest też zaufanie. Do samych siebie, musimy być pewni, że to co robimy jest słuszne, do Boga, któremu zawierzamy codzienny nasz trud. Pamiętajmy, że nie da się ufać w 50, 75 czy 99%. Albo się ufa na 100% albo wcale. Kolejnym ważnym aspektem jest czystość naszych intencji. Jeśli robimy coś z pobudek egoistycznych lub dla zaspokojenia własnej przyjemności- lepiej to porzucić, ponieważ nie pracujemy na własne konto tylko na chwałę Rzeczypospolitej.

Pamiętajmy, że Polska jest zarówno darem, który otrzymaliśmy od naszych przodków jak i pożyczką, którą zaciągnęliśmy 
u naszych dzieci i wnucząt. I tak jak my teraz rozliczamy naszych poprzedników tak kiedyś nasi następcy rozliczą nas.

Na koniec pozwolę sobie przytoczyć słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego, które mogą stanowić podsumowanie moich słów:
„Bądźcie odpowiedzialni za ład społeczny i moralny, ład myśli i uczuć, odpowiedzialni za przyjęte na siebie obowiązki, za miejsce, jakie zajmujecie w ojczyźnie, w narodzie, w państwie, w życiu zawodowym. Tą drogą idzie się do wielkości. A narodowi potrzeba wielkości. Nie myślcie, że naród może wypełnić swoje zadanie tylko z pomocą ludzi bez wyrazu, którzy żyją byle jak, aby przeżyć, aby jakoś się odkuć, aby wykręcić się tanim kosztem; dzisiaj na uczelni profesorowi, a jutro na urzędzie czy stanowisku podjętym obowiązkom. Łatwizna życiowa jest największym wrogiem współczesnej Polski. Nie tylko niekompetencje, ale i nieuczciwość ludzi kompetentnych, wykształconych, znających swoje zadania, nawet dobrze uposażonych, może doprowadzić do straszliwej katastrofy naszej ojczyzny.
Czołem Wielkiej Polsce!
Atanazy


poniedziałek, 17 września 2012

Na prawo patrz: Nacjonalizm

Czym jest nacjonalizm, czyli o odkłamywaniu mitów i sile stereotypu.

       Praktyka nakazuje, żeby przed rozpoczęciem właściwej dyskusji uporządkować warstwę pojęciową. Po wielu potyczkach słownych z przeciwnikami politycznymi przekonałem się, że dyskusję można prowadzić w nieskończoność, jeśli pod tym samym słowem adwersarze rozumieją zupełnie coś innego. Słowo „nacjonalizm” jest tu jednym z flagowych przykładów, obok nieśmiertelnego „faszyzmu” i „nietolerancji”. Człowiek oświecony na powyższy argument odpowiedziałby zapewne oklepaną frazą:  „Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”, jednak należy wziąć tu poprawkę na to, że człowiek jest istotą społeczną i chociażby dla samego komfortu porozumiewania się np. krzesło powinno oznaczać przedmiot do siedzenia, nie zaś naczynie o kształcie banana, bądź pomarańczy. O ile w przypadku podstawowych słów najczęściej znajdujemy porozumienie, niezależnie od zajmowanej strony politycznej barykady, to gdy wkraczamy w świat wyrażeń abstrakcyjnych rozbieżności znaczeniowe stają się zbyt duże, by kontynuować merytoryczną dyskusję.

               Pozwól więc, Czytelniku, że na początku przedstawię powszechne rozumienie słowa ,,nacjonalizm”, które wyłania się z przekazu ogólnoświatowych mass-mediów. Taki obraz nacjonalizmu każdy z nas ma/miał kiedyś w głowie, wtłoczony propagandą Systemu. Postaram się zrobić to wiernie, tak by zarówno lewa, jaki prawa strona mogły się co do tego zgodzić:

                Nacjonalizm – pogląd, którego wyznawcy uważają swój naród za lepszy, najczęściej w celu dowartościowania się i wyładowania frustracji na osobach z poza ich grupy, głównie Żydach i Afro-amerykanach (Euro-Afrykanach?, Afro–Europejczykach???). Podstawa ideologii faszystowskiej (lub nazistowskiej – używać wymiennie) propagowanej przez Adolfa Hitlera. (I tu skojarzenia: holocaust, komory gazowe, komin, ludzkie włosy, itp.)

W skrócie – rasizm w wersji mini. Z podobnym pomieszaniem pojęć trudno jest walczyć, gdyż bałagan wydaje się być zbyt duży.

                Z pomocą jednak pospieszają słowniki, posłużę się więc cytatem z Encyklopedii PWN:

,,Nacjonalizm […]; ideologia polityczna, wg której podstawowym zadaniem państwa jest obrona interesów narodowych, a jego zasięg terytorialny winien odpowiadać obszarom zamieszkanym przez dany naród; w praktyce oznacza to albo dążenie do posiadania przez naród własnego państwa, albo (jeśli państwo narodowe już istnieje) dążenie do maksymalnego ujednolicenia jego populacji przez asymilację lub eliminację grup narodowo obcych; skrajna postać tej ideologii jest zw. przez jej krytyków szowinizmem.”

                I, dla porównania cytat z Wikipedii:

,,Nacjonalizm - postawa społeczno-polityczna uznająca naród za najwyższe dobro w sferze polityki. Nacjonalizm uznaje sprawy własnego narodu za najważniejsze. Głosi solidarność wszystkich grup i klas społecznych danego narodu.”


                Osoba wychowana na propagandzie Systemu mogłaby być zdziwiona tym, jak bardzo różnią się między sobą definicje słownikowe i obraz medialny.  Większość Polaków szanuje swoje pochodzenie, (możemy tylko dziękować historii) więc definicja, którą przedstawiają encyklopedie jest dla nich jednoznacznie pozytywna. Jak czymś złym może być kierowanie się przede wszystkim interesem narodu w polityce? Przecież obecnie ok. 95% Polaków, polityka, który nie stosowałby się do tej zasady nazwałoby oszustem! Gdybyśmy zapytali dowolnego polityka, czy uważa on naród za najwyższe dobro w sferze polityki, z pewnością odpowiedziałby twierdząco (no, może p. Janusz Palikot byłby tutaj wyjątkiem). Inną kwestią jest realizacja tych założeń w praktyce. Jednak mainstreamowe media sztucznie kształtują obraz ugrupowań, którym naprawdę zależy na Polsce jako prezentujących postawę ekstremistyczną, czy wywrotową. Dużą część propagandowej roboty zrobiły za nie komunistyczne aparaty cenzury.  

          Kolejnym z wypaczeń jest nieustanne zaliczanie nacjonalizmu do poglądów prawicowych. Przykładów obalających tę tezę jest wiele, zaś ich przytaczanie i omówienie powiększyłoby znacząco rozmiary artykułu, dla porządku podam tylko kilka przykładów: nacjonalizm baskijski (PNV, ETA), kataloński (ERC), początki nacjonalizmu we Francji (prekursorzy to m.in. Robespierre), również niemiecki narodowy socjalizm jest kwestią dyskusyjną. Tendencja do traktowania swojego narodu jako najważniejszej wartości w dziedzinie polityki nie jest przypisana do prawicy, i choć częściej występuje wśród ruchów prawicowych, to (tak jak zawsze) nie należy uogólniać. Jednak media, a szczególnie „pewna poczytna gazeta” łączą słowo „nacjonalizm” (najczęściej z dodatkiem „ultra-” lub „skrajny”, czy „skrajnie prawicowy”) z epitetami takimi jak „faszyzm” lub „rasizm”. Pytanie o zasadność takich połączeń jest tu raczej pozbawione sensu, z uwagi na fakt, że włoscy faszyści przeważnie nie uznawali siebie za nacjonalistów, a za państwowców (B. Mussolini – słynne „Państwo tworzy naród!”). Natomiast rasizm to doktryna o podobnej jak nacjonalizm formie, lecz o zupełnie innym mianowniku. Tu naród zastępuje bliżej niesprecyzowana „rasa”. A, jak wiadomo, nie można dwom panom służyć, i w końcu tylko jedną z wartości można uznać za nadrzędną. Inna kwestia to to, czy można być „bardzo w ciąży”. „Skrajny nacjonalizm” to brednia na podobnej zasadzie. Nacjonalistą po prostu się jest.

 Pamiętać należy również o nie występującym w debacie publicznej rozgraniczeniu między szowinizmem, a nacjonalizmem, przy czym ten pierwszy jest doktryną ofensywną (przedstawiciele to m. in. III Rzesza), a drugi obronną (polska endecja). Pierwszy negatywnie odrzuca inne nacje jako gorsze i próbuje je wyeliminować z życia narodu, drugi dąży do rozwijania własnej nacji, traktując własny naród jak rodzinę, którą uważa się za bliższą sobie niż inne rodziny, choć wywodzą się z jednego pnia. Nastawia się przede wszystkim na codzienną, ciężką pracę na własnym podwórku, dbanie o rozwój świadomości społecznej Rodaków, o polski solidaryzm. Polski nacjonalista nigdy nie walczy z innymi nacjami w imię wyższości swojej. Dba o rozwój własnej, tak jak dba o własną rodzinę.

Czym wobec tego różni się nacjonalizm od patriotyzmu? W odpowiedzi, i na zakończenie podam cytat wybitnego Polaka:

„Jeżeli patriotyzm jest uczuciem narodowym, to nacjonalizm jest narodową myślą."

J. Mosdorf

Czołem Wielkiej Polsce!
П.


PS Jest to rubryka stała, która będzie się pojawiać na tym blogu średnio co dwa tygodnie. Polemika mile widziana! Pytania i wątpliwości: mlodzidumniniepodlegli@gmail.com

niedziela, 16 września 2012

Kilka słów o Londynie


W ostatnim tygodniu sierpnia miałem okazję pojechać do stolicy Wielkiej Brytanii. W celach czysto turystycznych. Chciałem zobaczyć parlament, opactwo Westminsterskie, kradzione eksponaty w British Museum, głupoty w Natural History Museum i jeszcze kilka innych rzeczy.
Z przyzwyczajenia, idąc ulicą, jadąc metrem czy autobusem, stojąc w kolejce lub siedząc w restauracji,  rozglądałem się w poszukiwaniu monitoringu. Dostrzeżenie kamery w Londynie nie jest trudne. Nawet najmniej spostrzegawcza osoba zobaczy ich dużo więcej niż w Warszawie. W planach jest systematyczne zwiększanie monitoringu. Władza wykonuje te plany bardzo sumiennie. Mówi się, że w każdym miejscu przestrzeni publicznej jesteś nagrywany bez przerwy z 3 różnych stron. Coś w tym jest bowiem na terenie wysp brytyjskich działają ponad 4 miliony kamer CCTV, londyńczyk jest nagrywany średnio 300 razy dziennie. W stołecznym metrze stale działa 6 tysięcy kamer. Zupełnie jak w książce Orwella „Rok 1984” tylko tam nikt nie zaprzeczał, że Wielki Brat Cię obserwuje. Co ma na celu monitoring? Zapewnienie bezpieczeństwa obywateli, samoistnie nasuwa się odpowiedź. Ale czy na pewno tak jest? Fakt, na ulicach jest spokój, nikt nikogo nie zaczepia. Ale czy taka ilość kamer nie prowadzi do wzrostu zaniepokojenia obywateli? Przecież skoro tyle tego jest, musi tu być niebezpiecznie. Wzrasta paranoja i nieufność wśród wyspiarzy. Ludzie zamykają się w sobie i są coraz mniej chętni do zawierania nowych znajomości i chociażby zwrócenia uwagi na inną osobę, która może potrzebować pomocy.
 Na stronie londyńskiej policji możemy zobaczyć mapę przestępczości. Prawie w całym Londynie wskaźnik popełnionych przestępstw jest na poziomie average- przeciętnym. W dwóch dzielnicach (Kensington & Chelsea oraz Tower Hamlets) wskaźnik pokazuje poziom above average- powyżej średniej. W dzielnicy Westminster poziom określony jest jako wysoki. Jedynie w Bexley poziom jest poniżej średniej. Tak więc czy możemy mówić o skutecznej walce z przestępczością za pomocą kamer? Dodać należy, że w Wielkiej Brytanii nagrań monitoringu nie traktuje się jako świadka zdarzenia więc na podstawie samych taśm nie można zgłosić popełnionego przestępstwa. Chyba, że oglądamy nagrania „na żywo”.
Kolejną ciekawą kwestią jest zatrudnianie imigrantów. Otóż przez cały mój pobyt w Londynie (9dni- ani mało, ani dużo) nie zauważyłem ani jednego rodowitego brytola pracującego na recepcji, w informacji, jako sprzedawca biletów, jako ochroniarz, sprzedawca w sklepie, fast foodzie, jako pracownika firmy sprzątającej miasto, wywożącej nieczystości, jako listonosza czy policjanta zajmującego się patrolowaniem ulicy. Przypadek czy skutek polityki Królestwa? Wydaję mi się, że raczej do drugie. Trzeba jakoś radzić sobie z falą zalewającą Wyspy. Kontrole graniczne już nie wystarczają. Do dobrobytu ciągnie cały świat.  Czarnoskórych mieszkańców jest bardzo dużo. Statystyki mówią, że 40% mieszkańców stanowią mniejszości etniczne (na moje oko co druga osoba w metrze była czarnoskóra). W szkołach białe dzieci są w mniejszości. Najwięcej jest czarnoskórych uczniów. To nie jest żaden rasizm lecz suche fakty. Co z nich wynika? Za 5 lat biali ludzie na wyspach mają stanowić jedynie 25% społeczeństwa. Upadek cywilizacji Europejskiej? Mam nadzieje, że te przepowiednie się nie spełnią. Dlatego właśnie Wielka Brytania stosuje politykę odwiecznych interesów i zatrudnia imigrantów do gorzej płatnych, fizycznych prac.
Teraz trochę o jedzeniu. Za 15£ można się całkiem nieźle najeść (uwierzcie na słowo, ja jem bardzo dużo) . Niby to 75zł ale biorąc pod uwagę ichniejszą pensję, a płaca minimalna to 6.5£ za godzinę pracy, natomiast w hotelu, w którym mieszkałem sprzątaczka zarabiała 13£ za godzinę (a był to zwykły 3 gwiazdkowy hotel), to wcale nie jest tak dużo. U nas za zestaw w Macu płaci się coś około 16zł, czyli godzina i 40 minut rozdawania ulotek. A i tak nie najesz się tak jak jedzeniem, na które musisz pracować w Anglii przez ten sam czas.
Wybór jest ogromny. Od znanych w Polsce fast foodów, po prywatne, pojedyncze restauracje.  Od makaronów,
przez kebaby i hot- dogi, po naprawdę smaczne hamburgery.
Na koniec trochę o kibicach na ulicy. Awantur nie ma i po Londynie chodzą typki w koszulce Arsenalu, z czapką Chelsea i spodniami West Hamu. Na ulicy mijają się kolesie w koszulkach wrogich sobie stołecznych drużyn i nawet krzywo się na siebie nie patrzą, a wcale nie wyglądają jak nasi Janusze. Oprócz nich jest jeszcze jedna grupa. Ubierają się casual. Polo, sweterki od Ralpha Laurena, sportowe obuwie, bystre spojrzenia, stosunkowo krótkie fryzury. Styl jak w „Hooligans” lub jak u głównego bohatera z początku filmu „Zawód Gangster” . To jest zupełnie inna bajka. Obczajka jeśli idziesz w koszulce jakiejś drużyny lub w t-shircie z Kaziem Deyną. Vlepek nie ma, oczywiście oprócz Polskich. Np. Falubaz Zielona Góra na wjeździe do parlamentu. Kibole na Wyspach żyją, co prawda w podziemiu ale mają się dobrze. Ze stadionów przenieśli się do pubów. Zrezygnowali z noszenia się w barwach żeby trudniej było ich rozpoznać i powinąć.
Jeśli nie byliście jeszcze w Londynie naprawdę warto się tam wybrać.
Czołem!
Atanazy

czwartek, 13 września 2012

Kobiety na młynie


Jakiś czas temu byłem z koleżanką na Żylecie. Zdarzenie to niejako wymusiło na mnie refleksje nad tematem obecności kobiet na stadionie. Dostrzegłem zarówno plusy jak i minusy. Jakie jest moje zdanie? 
Od pewnego czasu możemy z łatwością zauważyć wzrost liczby kobiet na stadionach. Nie mówię o samej Żylecie, czy stadionie Legii
ale o ogólnopolskim zjawisku. Fora kibicowskie i fanpage 
na facebooku są pełne zdjęć dziewczyn z meczów. Podczas euro-syfu niemałe zamieszanie zrobiła Natalia Siwiec. Pomijając fakt, 
że poszła na mecz, by jedynie tam się pokazać, a potem pokazać cycki w Playboy'u, swoją obecnością zwróciła na siebie uwagę prawie całego pseudo- kibicowskiego(piknikowego) świata. 

Kobiety można podzielić na dwie grupy. Analogicznie do facetów czyli pikniki i kibicki. No właśnie, "kibicki" kojarzy mi się to z kibitkami, dlatego będę pisał kibolki.
Brzmi ładniej, pomimo tego, że media stworzyły słowo "kibole" żeby nam pocisnąć.
O piknikach nie będę pisał, bo na stadion idzie się po to, by dopingować swoją drużynę. Mecz ogląda się w telewizji. 

Za to kibolki zasługują na to, by coś o nich napisać.
Wiele osób zastanawia się, czy na młynie pełnym facetów jest miejsce dla kobiet. Weźmy pod uwagę to, że kobiety 
nie są w stanie krzyczeć tak długo i tak głośno jak mężczyźni. Są też słabsze fizycznie przez co, gdy dochodzi do starcia siłowego, czy to z innym klubem, czy z psami, automatycznie odpadają. One jednak raczej unikają starć siłowych. 
Po prostu nie za bardzo je to kręci.
Kobiety odpadają przy pogo. Boją się tego, że zostaną zepchnięte, poturbowane. Dlatego tak ważna jest rola faceta, który osłoni ją własnym ciałem i sprawi by czuła się bezpiecznie,
Weźmy pod uwagę, że w dopingu bardzo ważne jest to, kto ile z siebie daje. Co z tego, że kibol będzie głośniej śpiewał skoro to kibolka będzie dawała z siebie 150%? Kobiety, jak wszyscy wiemy, na ogół angażują się dużo bardziej 
niż mężczyźni. Możemy pokusić się więc o stwierdzenie, że są bardziej fanatyczne od nas. 
Jest to dość luźna teoria jednak, jeśli się nad nią zastanowimy jest w niej dużo prawdy.
Wejdźmy teraz w skórę kobiet na młynie. Idziesz na mecz ukochanej drużyny. Wiesz, że będziesz dawać z siebie więcej niż możesz. Wchodzisz na młyn. Zaczyna się mecz, krzyczysz, śpiewasz. Nagle gniazdowy przerywa doping tylko po to, żeby powiedzieć Ci, że nie powinnaś być na młynie i nie wznowi go, dopóki nie staniesz z boku. Głupia i nieprzyjemna sytuacja, prawda? Koniec bycia kobietami.
Czas na trochę psychologii. Mężczyzna widząc kobietę stara się pokazać z jak najlepszej strony. Dlatego świadomość obecności przeciwnej płci może poprawić jakość dopingu. I przeważnie tak się właśnie dzieje. 
Płeć piękna, jak sama nazwa wskazuje z definicji powinna być piękna. To, że Legionistki są piękne wiedzą wszyscy. Kobiety przez swoją obecność i zachowanie upiększają całe widowisko. Ale uwaga, pokazanie cycków nie spowoduje tego, że kobieta będzie piękna. 

Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione czynniki, obecność kobiet na stadionie jest zjawiskiem pozytywnym, 
z którym nie powinniśmy walczyć. To czy płeć piękna może być na młynie, czy nie, powinno być rozstrzygnięte 
na podstawie oceny własnych sił i chęci. 
Wspólny doping z koleżanką sprawił mi niemałą przyjemność i liczę na to, że nie był to pierwszy i ostatni raz. 
Oboje zdarliśmy sobie gardła. Po prostu wszystko zależy od tego ile kto z siebie daje.

LIBERTA PER GLI ULTRAS!

Atanazy

środa, 12 września 2012

Ludobójstwo na naszych oczach.

Film przybliżający historię Afrykanerów oraz ludobójstwo, którego czarne władze dokonują obecnie na tym narodzie. Do polecenia i rozpowszechniania.
http://www.youtube.com/watch?v=nj7o2aPHRaE

Sława!
Петр

329 lat po Odsieczy


Bitwa pod Wiedniem stoczona została 12 września 1683 roku. Na polu bitwy 70-tyięczne siły polsko-austriacko-niemieckie pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego odparły 139-tysięczną armię imperium osmańskiego pod wodzą wezyra Kara Mustafy.
Uważam, że jest to wydarzenie godne przypomnienia i to właśnie w 329. rocznicę. 
Islamscy najeźdźcy straciwszy 26 000 ludzi przeszli do defensywy i przez długi czas 
nie zagrażali chrześcijańskiej Europie... Zaraz, zaraz... chrześcijańskiej? Takiej bez Turków? Wolnej od dżihadu i islamskich ekstremistów?
Ano właśnie takiej. Trudno w to uwierzyć, tym bardziej, że prognozy na najbliższe lata przyprawiają o dreszcze.

Według różnych szacunków, w 2020 roku na terenie UE 10% ogółu ludności stanowić mają muzułmanie, zaś w samych Niemczech – będzie ich ponad 5 milionów.
Otwarto granice, zniekształcono znaczenie słowa „tolerancja” i „dyskryminacja”, odwrócono się od chrześcijańskich zasad i zaczęto promocje islamu. Jakby tego było mało -  przyjęto Turcję do UE (chodzi o status członka stowarzyszonego, bo Turcja jest kandydatem od 1999 roku, a od 2005 trwają negocjacje), a co za tym idzie rozpoczęto współpracę i pertraktację z wrogiem, przepraszam.. gościem Europy, witanego przez lewicowe partie europejskich rządów z otwartymi ramionami. Ci islamscy GOŚCIE płodząc dzieci (i to nie mało) zapewniają sobie wiele ulg, dzięki czemu żyją ponadprzeciętnie, w odróżnieniu od pracującego Niemca, który wybrał karierę zawodową. Bliźniaczo podobnie słucha się historyków zajmujących się historią Turcji, którzy jednogłośnie stwierdzają, że imperium osmańskie niemal od chwili swojego powstania było potęgą wojskową, opierającą sens istnienia na podbojach. Przez wieki różne strony świata były najeżdżane i podbijane przez sułtanat turecki
Oprócz tego: w latach 2013-2017 rząd brytyjski planuje wprowadzić nowy system świadczeń socjalnych pod nazwą Universal Credit. Ma on zastąpić sześć głównych świadczeń dla osób o niskich dochodach, a także uregulować ulgi podatkowe. Obecnie dodatkowe żony w rodzinach poligamicznych otrzymują obniżoną stawkę zasiłku, w porównaniu do kwoty, jaką otrzymuje mąż oraz pierwsza małżonka. Po wejściu w życie nowej reformy dodatkowe żony będą mogły ubiegać się o zasiłek przysługujący osobom samotnym (chociaż są w związku małżeńskim), natomiast "główna para" nadal będzie otrzymywać standardowy zasiłek należny osobom pozostającym w związkach małżeńskich.

Nasuwa się więc pytanie: co się zmieniło? Między innymi:

Po odparciu Kara Mustafy podpisano koalicję antytureckiej Ligi Świętej, czy dzisiejszą Europę, już po przebudzeniu będzie stać na coś równie wielkiego

Zapraszam do zainteresowania się tym jakże negatywnym zjawiskiem we własnym zakresie, a powagę tego zjawiska niech potwierdzą takie tam fakty i fakciki z nieodległej przeszłości... UWAGA!! Lepiej usiądźcie...

- W szkockim miasteczku Tayside kilka miesięcy temu policja przeprosiła za wykorzystanie w reklamie, podającej nowy numer alarmowy, owczarka niemieckiego. Uznano, że reklama była obraźliwa dla liczącej 3 tys. osób społeczności muzułmańskiej.

- Psy tropiące, szkolone w celu rozpoznawania terrorystów na stacjach kolejowych, nie mogą stykać się z muzułmańskimi pasażerami. Zgodnie  z raportem brytyjskiego ministerstwa transportu, zwierzęta mogą dotykać jedynie bagażu pasażerów.

- Psy policyjne, wykorzystywane przez policję do przeszukiwania meczetów i muzułmańskich domów modlitwy, są obecnie wyposażone w specjalne skórzane trzewiki, które pokrywają ich łapy, by nie bezcześciły miejsca kultu.

- Muzułmańscy więźniowie, których cele są przeszukiwane przez psy, mające wykrywać nielegalne telefony komórkowe, natychmiast otrzymują świeżą pościel i ubranie.

- To wszystko nic, w porównaniu z tym, co się stało we Francji. Marie Laforêt, jedna z najbardziej znanych piosenkarek i aktorek została pozwana za dyskryminujące ogłoszenie o pracę. 72-letnia Laforêt umieściła w 2009 r. anons na stronie internetowej, pisząc, że szuka  kogoś, kto zajmie się jej ogrodem. Dodała, że „osoby cierpiące na alergię lub ortodoksyjni muzułmanie nie powinni ubiegać się o posadę, ze względu na obecność małego psa – Chihuahua". Laforêt zastrzegła w ogłoszeniu kogo nie chce zatrudnić, ponieważ wie, że psy są postrzegane przez muzułmanów jako „zwierzęta nieczyste.” Prawnik kobiety przekonywał, że jego klientka wyraziła takie zastrzeżenie z szacunku do wiary muzułmańskiej, a nie z powodu chęci dyskryminacji kogokolwiek. Muzułmanów to jednak nie przekonało i na ugodę się nie zgodzili. 

 -„Traktowanie drugiego i kolejnych partnerów w zawieranych związkach poligamicznych jako odrębnych, uprawnionych do pobierania pomocy społecznej osób może oznaczać, że poligamiczne gospodarstwa domowe otrzymają w ramach reformy Universal Credit większe świadczenia (…) niż ma to miejsce w ramach aktualnie obowiązujących zasad” – czytamy w specjalnej nocie Izby Gmin z 19 lipca 2012. Według badań, na terenie Anglii i Walii istnieje co najmniej 20 000 związków bigamicznych i poligamicznych. Jeżeli średnia liczebność takiej „rodziny” wynosi  ok. 15 osób, oznacza to, że aż 300 000 osób w Wielkiej Brytanii żyje w rodzinach poligamicznych.

-Gwałtowne zamieszki w niemieckim mieście Mannheim wybuchły 8 września, podczas festiwalu kultury kurdyjskiej, w którym uczestniczyło ok. 40 tysięcy przedstawicieli tej narodowości. W starciach zostało rannych ok. 80 policjantów, 31 Kurdów aresztowano. Do starć doszło, gdy na prośbę organizatorów pracownicy agencji ochrony próbowali odebrać 14-letniemu chłopcu flagę jednej z zakazanych organizacji i nie dopuścić do jego wejścia na teren, gdzie odbywał się festiwal. Gdy to się nie udało, wezwano policję. Funkcjonariusze zostali jednak. Doszło do starć, podczas których około 2,5 tysiąca najbardziej agresywnych Kurdów obrzucało policjantów kamieniami, cegłami i butelkami. Rannych zostało 80 stróżów prawa, w tym jeden ciężko. Siły porządkowe, które użyły m.in. gazu pieprzowego, zatrzymały 31 Kurdów.
Maksymilian

Młodzi, Dumni, Niepodlegli


MDN to nazwa nieprzypadkowa i bardzo dobrze opisująca nas – autorów. 
Pomysł działalności pojawił się dawno.  Chcieliśmy dzielić się swoimi opiniami 
na internetowych forach, uświadamiać Polaków i pisać jak jest naprawdę, 
dlatego wybraliśmy prowadzenie bloga. Jest to blog narodowo-katolicko-kibicowski.

Ledwie zakończyliśmy rozmowy nad jego nazwą, ostatecznym wyglądem i zadaniem, 
a już dodajemy wpis i szykujemy materiały. Cechuje nas ambicja i upór w dążeniu 
do wyznaczonego celu.

Jesteśmy młodymi chłopakami, którzy dumni z osiągnięć przodków, dokonań bohaterów i historii Naszej Ojczyzny, meldują się w obronie wartości Rzeczpospolitej. 
Wierzymy w Boga, praktykujemy wiarę przekazaną nam od rodziców, codziennie zawierzamy Wszechmogącemu losy Narodu. Chodzimy również na mecze, wyznając zasadę, że w Warszawie jest jeden klub – Legia.

Zapraszamy do lektury, ocen, komentarzy. Jeśli macie jakieś ciekawe tematy prosimy o  nadsyłanie. W miarę możliwości odpowiemy na każdy komentarz i każdą wiadomość. Z czasem wystartujemy z vlogiem, gdzie gośćmi będą ciekawe postacie życia publicznego i nie tylko... 


Czołem Wielkiej Polsce!